Wędrówka w górach dziś ma wiele ułatwień: mamy świetne technologie sprzętu i ubrań, do celu prowadzą nas zaawansowane aplikacje. Czasami jednak łatwo się zatracić w przekonaniu, że sprzęt jest najważniejszy, a ciągłe używanie aplikacji sprawia, że podążamy za nią, a nie naszym doświadczeniem. Dla niektórych góry stają się jedynie dodatkiem do gadżeciarskiego sprzętu.
O nadgorliwym podejściu do trendów w górach rozmawiam z Łukaszem Superganem, który przeszedł tysiące kilometrów górskich szlaków długodystansowych – na Islandii, w Alpach, w Izraelu, Iranie i w Polsce – wiele z nich jako pierwszy na świecie. Rozmawiamy też na przykładach mojej wędrówki szlakiem Pacific Crest Trail w USA.
Ultralight i aplikacje do wędrówek – dwa najsilniejsze trendy
Najpopularniejsze dziś trendy, które można obserwować wśród wędrujących szlakami, to ultralight (czyli odelżanie swojego sprzętu) oraz używanie aplikacji do wędrówek. Obydwa mocno wpływają na zachowania w górach.
Wystarczy nam rzut oka, wiedza i doświadczenie i to one zapewniają nam bezpieczeństwo, nie sprzęt.
Łukasz Supergan
Ludzie którzy chodzą po górach często mówią, że robią to, żeby uciec od konsumpcjonizmu. Często jednak sprzęt, którego używają, stale wymieniają i odelżają, co jest tego zaprzeczeniem. Producenci co roku wypuszczają nowe modele, nieznacznie tylko je zmieniając, a za nowymi modelami podążają fani jak najlepszego i najlżejszego sprzętu. Czasem przybiera to wręcz fanatyczne formy.
Coraz mocniejsze trendy w sprzęcie outdoorowym powodują swoiste gadżeciarstwo i wykluczanie z grupy tych, którzy do niej nie pasują. Bo na przykład mają plecak o 200g cięższy.
Everest live
W rozmowie próbujemy znaleźć balans między technologią, a outdoorem. Czy relacja live ze szczytu Everestu to fantastyczne osiągnięcie, czy może krok za daleko? Rozmawiamy też o tych, dla których góry mieszczą się w kategoriach lansu i mają sens wtedy, kiedy można się nimi pochwalić w mediach społecznościowych.
Elektronika i ciągłe korzystanie z aplikacji, powoduje, że może wprawdzie unika się części błędów, ale się nie uczy nawigacji, planowania czy terenu.
Podążanie za GPS jest podążaniem za drogą, którą już ktoś wymyślił, nie ma w tym żadnej mojej twórczości. Z artysty, który tworzy coś nowego, zamieniasz się w kserokopiarkę, która powiela schemat.
Łukasz Supergan
Notatki do odcinka
Tutaj znajdziesz wszytskie linki i nazwy wspomniane w tym odcinku podcastu.
Możesz wesprzeć ten podcast na kilka sposóbów: polecić go u siebie w mediach społecznościowych czy podyskutować o odcinku na swoim blogu. Możesz również ocenić go w Apple Podcasts albo zostać jego producentem na Patronite i włączyć się w dyskuję na temat jeszcze nieopublikowanych odcinków i tematów.
Nie zapomnij też zostawić komentarza poniżej!
Do usłyszenia!
[…] Takie dyskusje są widoczne na amerykańskich szlakach długodystansowych, gdzie przybierają postać tzw. „gear shaming”. Ludzie idący tymi szlakami prześcigają się w obniżaniu wagi swojego sprzętu do minimum, a ci, którzy noszą cięższe, tradycyjne wyposażenie, bywają traktowani z góry. Dążenie do minimalnej wagi napędza hikerów do kupowania nowych rzeczy. Prezentowane ich na blogach i You Tube napędza kolejne osoby, a te tworzą masę napędzaną czymś w rodzaju kultu. Ci, którzy wędrują z klasycznymi plecakami, zamiast ultralekkich, ważących 300-500 gramów, częstowani są niby-troskliwymi pytaniami i złośliwymi komentarzami – w sieci i na szlaku. M.in. o tym zjawisku rozmawialiśmy niedawno z Kamilą Kielar w jej podcaście „Drzazgi Świata”: […]
Cześć! Krytykowanie kogoś za wielkość plecaka, o czym mówisz w 20 minucie, to jakiś absurd. Minimalizm przecież nie musi być celem samym w sobie i tak jak pisze Don Ladigin w swoim poradniku o minimaliźmie „Lighten Up!”, redukowanie wagi bagażu może wynikać z chęci zabrania np. większej ilości sprzętu fotograficznego czy wspinaczkowego. Sam postępuję właśnie w ten sposób, ponieważ gdybym tak nie robił to mój plecak na wyprawy ważyłby co najmniej kilka kilogramów więcej, albo w ogóle nie byłbym w stanie się do niego spakować. Nie jest ważne kto ma jaki plecak, tylko czy kondycja i doświadczenie pozwalają mu z nim dotrzeć do celu w założonym czasie.
Hej Adam – dla mnie to też absurd, jednak częstotliwość, a w zasadzie swoisty zwyczaj wręcz wśród amerykańskich długodystansowców, jest zauważalna i niepokojąca dla mnie. Myślę, że to, co napisałeś, jest idealną esencją i podsumowaniem tego, czym powinien być minimalizm : czyli żeby minimalizować tak, żeby było bezpiecznie, móc zabrać inny sprzęt czy żeby nie zajechać sobie kolan – jak najbardziej. Ale z powodu jakiejś mody czy presji – to przecież teoretycznie zupełnie nie o to chodzi w górach!
[…] Odcinek 005 z Łukaszem Superganem „Czego pozbawia nas technologia w górach” […]